Ród Pteleusa
O Pteleusie, co chciał zemścić się na swoim wuju, oraz o tych, którzy nadeszli po nich. Ta trudna kampania składa się z sześciu epizodów w mieście macierzystym oraz jednej kolonii.
Mam urlop, to mam czas stworzyć coś dla graczy Zeusa. Kolejna z przygód, znów czysto Grecka. Tak jak 'Pelops i Synowie', opowiada ona historię pewnego rodu, ale ten tutaj jest całkowicie zmyślony, tak samo jak jego historia
Miłej gry życzę!
Napisz co Ty o tym myślisz
Zobacz wszystkie (10) komentarze
Jednak żeby nie było tak cukierkowo - jak to ja - muszę się przyczepić do błędów w tekstach. Tym razem zrobiłeś ich więcej niż zwykle. Na przyszłość polecam skopiować całość tekstu do Worda – tam podkreśli Ci automatycznie błędy w pisowni a potem wrzucić go np. do tłumacza Google i włączyć odsłuch. Słuchając wyłapiesz pozostałe błędy.
Podsumowując, „Ród Pteleusa” jest moim zdaniem jedną z Twoich najlepszych misji. Moja ocena to 10/10 z małym minusikiem. Polecam.
A z tymi błędami rzeczywiście; niestety z pisanym Polskim mam o wiele rzadziej do czynienia niż z pisanym Angielskim, to i literówki zaczęły się wkradać (i błędy innego typu), pomimo kilkukrotnych przeczytań tekstu. Postaram się bardziej następnym razem
Tak w ogóle, to bardzo dobrze łączysz fakty w łańcuszki przyczynowo-skutkowe. Oby więcej takich misji.
Zagrałem obie i moim zdaniem jedna jest dużo trudniejsza niż druga (na wschodzie).
Katastrof sporo, najbardziej dały się we znaki w jednej z kolonii - już wszystko pobudowałem na początku epizodu, a tu bam - katastrofa - i musiałem zmieniać sporo plan miasta. Inna katastrofa - już w mieście macierzystym - zniszczyła mi dwie największe świątynie (screenshot wykadrowany, żeby nie spojlerować za bardzo miejsca katastrofy).
Ogólnie grało mi się przyjemnie, nie było wcale tak dużo trudniej niż w misji Klątwa Nisjosa, pomijając kolonię. (Grałem znowu na Herosie)
Nie jestem pewien, ale mam wrażenie, że ataki bogów (Apollo i Hefajstos) były jakby inne niż zwykle (jedyny powód jaki wymyśliłem, to gra na poziomie Heros zamiast - jak to zwykle robiłem - na poziomie Bóg; no chyba, że da się coś specyficznego w edytorze ustalić, ale nie wydaje mi się) - ataki były jakby precyzyjniejsze, niszczyli więcej budowli, rzucali więcej klątw, Apollo zsyłał zarazę na wszystkie domy a Hefajstos ogień na wiele budynków. Mimo problemów jakie to sprawiało - przyjemnie się to oglądało.
Co do kolonii: którą wybrałeś? Czy może tak jak bazylozaur zagrałeś dwa razy?
Tak, zagrałem obie, najpierw tą bardziej na wschodzie - bardziej przyjemna. Ta z 6 trierami dużo trudniejsza - katastrofy odcinające dostęp do surowców, ciągłe ataki, brak stałego dostępu do wina dla elity.
Trudności na samym starcie miałbym znacznie większe, gdybym w trzecim roku nie odkrył, że mogę bić drachmy Wtedy kasa zaczęła się zgadzać.
Epizod z 6 trierami był jednym z najtrudniejszych, jakie grałem. Przez ciągłe przekupywanie ataków (jeden za 19800 drachm!) ze 180 tysięcy budżetu na koniec misji zostało 30, mimo tego, że eksportowałem wszystko wszędzie, jak tylko się dało.
Katastrofy naturalne były strasznie dołujące. Pierwszy jednak raz trzęsienie ziemi przeszło mi "pod" świątyniami, niby powinno rozwalić wszystko w drobny mak, a tu nic, wszystko OK. Gdyby nie to, byłby kłopot – pozornie dużo miejsca na niewiele wystarczało.
Dobrze zrobione prośby Strasznie denerwujące było, bo cała Grecja traktowała mnie jak dojną krowę: DEJ ŻEŹBY/PRZENICEM/RÓNO BO MAM HOROM CURKE, ale to tylko sprawiało, że trzeba było więcej kalkulować.
Rób kolejne misje, potencjał jest super!